Zaklęta panna, Pani Jeziora, czarny pies, tajemne przejście, skarby w jeziorze. Wąbrzeźno, tak jak każde miasto ma swoje legendy. Pięć z nich związanych jest z rejonem Podzamcza.
Na dnie Jeziora Zamkowego ma znajdować się skarb. Skąd tam się wziął? Było to w dawnych czasach. Żyła wówczas w Wąbrzeźnie pewna bogata panna, w jej szkatułach było pełno monet, klejnotów i biżuterii. Wielu rycerzy chciało zdobyć jej rękę, ale ona odrzucała po kolei wszystkich zalotników. Wreszcie przybył z daleka młodzieniec, na widok którego serce panny zabiło mocniej – tego jednego była gotowa poślubić.
Ale rycerz rzekł jej: „Nie chcę cię za żonę, jako pannę posażną, żeby nikt nie powiedział, żem poślubił nie ciebie a twoje skarby. Jeśli wezmę cię jako biedną, wszyscy będą widzieć, że czynię to z miłości”. Cóż miała czynić zakochana? Wzięła wszystkie swoje kosztowności, stanęła nad brzegiem jeziora, u stóp zamku wąbrzeskiego i wrzuciła wszystko na dno jeziora. Wesele panny i rycerza było huczne, żyli długo i szczęśliwie. A skarby? Powiadają niektórzy, że spoczywają na dnie jeziora Zamkowego do dziś, że gdy słońce zbliża się ku zachodowi, widać na tafli wody mieniące się złoto, i nie jest to odbicie słońca, ale blask klejnotów owej panny.
Na samym jeziorze dostrzec można spowitą w białą suknię damę, która stoi na łódce z rozpostartymi ramionami. To Pani Jeziora, strzegąca swego królestwa. Każdego, kto ją ujrzy, czeka ogromne szczęście.
Na samym dnie jeziora ma się znajdować podziemne przejście. Według podania, zamek biskupi znajdujący się na wzgórzu w pobliżu Wąbrzeźna miał przejście do dzisiejszego Cymbarku, a jak niejedni twierdzili, do Radzynia. Przejście miało swój początek od lochów zamkowych i przechodziło pod jeziorem. Przed kilkunastu laty, kiedy ruiny były bardziej dostępne, pewien mieszkaniec Wąbrzeźna przeszedł tym gankiem przeszło 20 metrów w głąb. Ale dalej, z powodu rumowisk, przejść już nie mógł, więc nie wiadomo dokąd prowadzi przejście.
Także i sam zamek posiada swoje zjawy. W owym przejściu miały się znajdować bajeczne skarby. Wielu już próbowało odnaleźć drogę do wejścia, ale tylko jednemu się to udało. Już miał wejść do tunelu, już miał stać się panem tych skarbów, ale cóż to? Stoi przed nim wielki, czarny pies, szczerzy kły, a w oczodołach, zamiast źrenic dwie pochodnie małe, płonące oczy! Był to duch pilnujący skarbów. Śmiałek uciekł, a gdy powiedział w mieście swoją przygodę, nikt więcej nie ważył się szukać skarbów zamkowych.
Ponadto na ruinach zamku wąbrzeskiego ukazuje się zaklęta panna. Jeden śmiałek postanowił, że wybawi ją z zaklęcia. Przyszedł nocą na ruiny zamku i przywołał pannę. Ukazała mu się i rzekła: „Przyjdź tu jutro o północy i przynieś ze sobą święconą kredę”. Tak jak mu kazała, tak uczynił. Zakreślił koło, położył się w nim i tak miał czekać do świtu, i miał tak czynić przez trzy dni.
Pierwszej nocy otoczyło go wojsko, grożąc mu śmiercią, dopóki był jednak w kręgu nic mu nie groziło. Drugiej nocy otoczyły go dzikie zwierzęta, ale i wtedy się nie zląkł. Trzeciej nocy ukazał mu się wielka żaba i chciała go pocałować. Tegoż było mu za wiele i uciekł. Wtedy żaba zamieniła się w zaklętą pannę i skarżyła się, że nie wytrzymał próby.
Panna pozostała w mocy zaklęcia. Może ktoś, wędrując nocą po Górze Zamkowej spotka kiedyś jedną z tych tajemniczych zjaw?
Paweł Becker